Kacper Ryx i zbrodnia w klasztorze (9) – Fiasko

Zbrodniarz by艂 bowiem na tyle zuchwa艂y i bezczelny, 偶e uderzy艂 brata Jeremiasza w g艂ow臋 g艂owic膮 mojego w艂asnego sztyletu, kt贸ry ukrad艂 mi, gdy by艂em pogr膮偶ony w opiumowym 艣nie! St膮d moje zaskoczenie, gdy obudzony przez przeora nie znalaz艂em w pochwie sztyletu. Kiedy dowiedzia艂em si臋, do czego zosta艂 u偶yty, poczu艂em w tym co艣 z艂o艣liwego i osobistego zarazem, jakby 艂otr mnie zna艂 i chcia艂 sobie ze mnie zakpi膰. Wiedzia艂em, 偶e nie pope艂ni艂em tego mordu, ale kto by mi uwierzy艂? Brak sztyletu dowodzi艂 mojej winy, gdyby tylko kto艣 na to wpad艂, albo morderca to komu艣 zasugerowa艂. Dla w艂asnego dobra musia艂em znale藕膰 sprawc臋 i to szybko.

Dzwon klasztorny, wzywaj膮cy mnich贸w na tercj臋, przerwa艂 mi rozmy艣lania. Dopi艂em nalewk臋 i podnios艂em si臋, by wyj艣膰 razem z moimi gospodarzami spiesz膮cymi do ko艣cio艂a. Opr贸cz mnie, i w mniejszym stopniu przeora, jeszcze tylko jedna osoba mia艂a sposobno艣膰 zabi膰 brata Jeremiasza i musia艂em to teraz wyja艣ni膰.

– Jedna chwila, ojcze Jacku. Czy 贸w kupiec, socjusz im膰 Kwaka, w istocie spad艂 ze schod贸w i poturbowa艂 si臋 tak mocno, jak na to wygl膮da艂o?

– Owszem. Ma skr臋con膮 r臋k臋, st艂uczone 偶ebra, zwichni臋t膮 szcz臋k臋 i okropnie poranione lico. Bardzo cierpia艂, a mimo to nie chcia艂 na noc zosta膰 w niemocnicy. Posmarowali艣my mu jeno rany goj膮c膮 ma艣ci膮, obanda偶owali艣my twarz, a r臋k臋 zawiesili艣my na temblaku. Wida膰 pomog艂o, skoro dot膮d nie zg艂osi艂 si臋 na zmian臋 opatrunku.

Nie mia艂em wi臋cej pyta艅. Oni poszli si臋 modli膰, a ja do izb dla go艣ci. Wszyscy siedzieli przy stole w jadalni, gdzie czelad藕 klasztorna poda艂a 艣niadanie. Dosiad艂em si臋 do nich, bo by艂em g艂odny jak wilk. Jedli艣my i obserwowali艣my si臋 wzajem w milczeniu. Sze艣ciu ludzi, z kt贸rych wszyscy k艂amali jak naj臋ci, ale 偶aden nie m贸g艂 by膰 morderc膮, a jednak jeden musia艂 nim by膰.

Rakuszanie, wyr贸偶niaj膮cy si臋 strojem na mod艂臋 hiszpa艅sk膮, przybyli zwyk艂膮, nieoznakowan膮 karet膮 podr贸偶n膮 z dwojgiem s艂u偶by i wo藕nic膮, kt贸rych zostawili w izbach czeladnych. Obaj m贸wili dobrze po polsku. Napuszony radca cesarski Daniel Printz przyzna艂, 偶e pochodzi ze Szl膮ska, natomiast nie rzucaj膮cy si臋 w oczy komornik Jonas von Heissberg wygl膮da艂 na 呕yda. K艂amali, 偶e wracaj膮 z Krakowa do Pragi, podczas gdy przybyli z Wiednia i jeszcze dzi艣 mieli rusza膰 z powrotem. Inflantczyk Wrader, kt贸rego wcze艣niej zna艂em tylko ze s艂yszenia, cz艂owiek do specjalnych porucze艅 kr贸la Stefana, obecnie 艣wiadcz膮cy sekretne us艂ugi kr贸lowi Zygmuntowi, 艂ga艂 po艂owicznie, powiadaj膮c, 偶e zd膮偶a z Zatora do Krakowa, podczas gdy dopiero ze艅 przyby艂. Kupiec Kwak 艂ga艂 utrzymuj膮c, 偶e wiezie tylko norymberszczyzn臋 (dlatego wola艂 nie naprawia膰 ko艂a w klasztorze, by jego tajemnica przypadkiem si臋 nie wyda艂a), o czym musia艂 wiedzie膰 jego niefortunny socjusz, niejaki Morawski, 贸w poturbowany. Gdyby brat Jeremiasz jakim艣 sposobem odkry艂 ich sekrety, ka偶dy z nich mia艂by dobry pow贸d, by go uciszy膰.

Niestety, wszyscy jak jeden m膮偶 mieli艣my doskona艂e alibi 鈥 ka偶dy z nas ze smakiem wypi艂 pe艂ny kubek likworu 鈥濨enedictine鈥 wymieszanego z laudanum, kt贸ry powali艂by nawet konia. Morawskiego nie by艂o co prawda przy stole, gdzie艣my spo艂em spo偶ywali wieczerz臋 i gdzie brat Jeremiasz potraktowa艂 nas tynktur膮, bo ju偶 w贸wczas, 艣wie偶o opatrzony przez ojca Jacka i brata Jana, spoczywa艂 w izbie sypialnej, ale, co doskonale pami臋ta艂em, brat Jeremiasz, prawy mi艂osierny samarytanin, odwiedzi艂 i jego. A wracaj膮c do nas z pr贸偶nym kubkiem, s艂usznie zauwa偶y艂, 偶e zw艂aszcza cierpi膮cemu trunek zrobi dobrze na sen. Mimo to Morawski rzuca艂 si臋 na 艂o偶u i j臋cza艂, gdy pozostali uk艂adali si臋 do snu, acz rano chrapa艂 ju偶 jak wszyscy, a i teraz najwyra藕niej rany mu zbytnio nie doskwiera艂y, cho膰 na licu prawie ca艂kiem os艂oni臋tym banda偶ami i tak ci臋偶ko by艂o dopatrze膰 si臋 czegokolwiek.

Sko艅czyli艣my 艣niada膰 i dopiero w贸wczas Kwak przerwa艂 milczenie.

– I jak, wiadomo ju偶, co sta艂o si臋 temu mnichowi? Mo偶emy rusza膰?

– Niestety 鈥 roz艂o偶y艂em r臋ce.

– Nie mo偶emy d艂u偶ej czeka膰! 鈥 odpar艂.

– Ani my 鈥 o艣wiadczyli pos艂owie cesarscy.

– Ani ja 鈥 doda艂 Wrader i pierwszy wsta艂 od sto艂u. 鈥 Chod藕my do przeora.

– Mnisi s膮 na tercji 鈥 zauwa偶y艂em.

– Nie szkodzi. Zaczekamy przed ko艣cio艂em.

Kiedy zabierali podr臋czne rzeczy z izby sypialnej, zagadn膮艂em Morawskiego:

– Jak acan si臋 czujesz?

– Obze 鈥 st臋kn膮艂 niewyra藕nie, co nie dziwi艂o u cz艂owieka z nastawion膮 szcz臋k膮.

Po偶egnali艣my si臋 zdawkowo. Po ich wyj艣ciu wyci膮gn膮艂em si臋 na pos艂aniu i zacz膮艂em my艣le膰. Co艣 mi nie pasowa艂o. Gdzie艣 pope艂ni艂em b艂膮d w za艂o偶eniu, co zap臋dzi艂o mnie w 艣lep膮 uliczk臋. W efekcie wypu艣ci艂em z r膮k przebieg艂ego morderc臋. Bo jeden z tej pi膮tki musia艂 nim by膰, bez 偶adnego dubium.

KONIEC ODCINKA DZIEWI膭TEGO

PYTANIE DO CZYTELNIK脫W:

No wi臋c pora na decyzj臋 鈥 kto zabi艂?

Kacper Ryx i zbrodnia w klasztorze (0) - Pocz膮tekZbrodnia w Klasztorze 10 - Rozwi膮zanie

S艁OWNICZEK

Brat (frater) 鈥 zakonnik bez 艣wi臋ce艅 kap艂a艅skich (w przeciwie艅stwie do ojca).

Hospitaliusz 鈥 opiekun go艣ci klasztornych.

Infirmierz 鈥 prze艂o偶ony nad infirmeri膮 (izb膮 chorych, 鈥瀗iemocnic膮鈥).

Ja艂mu偶nik 鈥 zakonnik czuwaj膮cy nad podzia艂em 偶ywno艣ci, odzie偶y i ja艂mu偶ny dla ubogich.

Jutrznia (laudesy) 鈥 nabo偶e艅stwo odbywane o 艣wicie (mi臋dzy nokturnami a prym膮).

Kapitularz 鈥 miejsce zebra艅 zgromadzenia mnich贸w.

Klauzura 鈥 zamkni臋ta dla obcych cz臋艣膰 klasztoru.

Koadiutor 鈥 tu: pomocnik opata (i jego przysz艂y nast臋pca) wyznaczony przez kr贸la, pe艂ni膮cy rol臋 przeora.

Komandatariusz 鈥 na mocy tzw. komendy odg贸rnie wyznaczony przez kr贸la prze艂o偶ony klasztoru (czasem bez 艣wi臋ce艅 i 艣lub贸w zakonnych, a nawet nie mieszkaj膮cy w opactwie, tylko czerpi膮cy dochody nale偶ne opatowi).

Kompleta 鈥 ko艅cz膮ca dzie艅 (odmawiana po wieczerzy 鈥 cenie) kr贸tka wsp贸lna modlitwa za spokojn膮 noc i dobr膮 艣mier膰.

Liturgia godzin (brewiarz) 鈥 rodzaj modlitw odprawianych 7 razy w ci膮gu dnia, obowi膮zkowych dla os贸b, kt贸re przyj臋艂y 艣wi臋cenia lub 艣luby wieczyste; brewiarzem nazywa si臋 tak偶e modlitewnik do liturgii godzin.

Nieszpory 鈥 d艂u偶sze nabo偶e艅stwo wieczorne.

Nokturny (wigilie, matutina) 鈥 mod艂y nocne odprawiane po p贸艂nocy.

Nona 鈥 kr贸tkie oficjum odprawiane o godz. 9-tej (wg rachuby rzymskiej), czyli ok. 3-ej po po艂udniu.

Oblat 鈥 dziecko oddane w s艂u偶b臋 bo偶膮.

Oficjum 鈥 wsp贸lna modlitwa liturgiczna w ramach liturgii godzin (brewiarza) odprawiana przez zakonnik贸w w ch贸rze 7 razy podczas dnia (pory modlitw wyznacza艂y rytm dnia zakonnik贸w wg nast臋puj膮cego porz膮dku: nokturny, jutrznia, pryma, tercja, seksta, nona, nieszpory, kompleta).

Opat 鈥 prze艂o偶ony klasztoru wybrany przez zgromadzenie jako reprezentant Boga.

Profesja 鈥 z艂o偶enie 艣lub贸w zakonnych.

Przeor 鈥 zast臋pca i pomocnik opata (w regule 艣w. Benedykta), w niekt贸rych zakonach prze艂o偶ony klasztoru.

Pryma 鈥 pierwsza kanoniczna godzina dnia wed艂ug rachuby rzymskiej (ok. 6 rano), tu: pierwsze oficjum (mod艂y) dzienne.

Refektarz 鈥 sala jadalna w klasztorze.

Scholastyk 鈥 kierownik szko艂y (scholi) klasztornej.

Seksta 鈥 oficjum odprawiane oko艂o po艂udnia.

Szafarz 鈥 w klasztorze dba艂 o zaopatrzenie i wy偶ywienie, kupowa艂 i sprzedawa艂 grunty i lasy, egzekwowa艂 nale偶no艣ci, mia艂 w pieczy folwarki, m艂yny, browary i stawy rybne.

Tercja 鈥 oficjum trzeciej godziny, kt贸re 艣piewano ok. 9-tej rano.

Tonsura 鈥 wygolony kr膮偶ek na g艂owie mnicha.

Wirydarz 鈥 ogr贸d umieszczony wewn膮trz klasztoru, ze studni膮 lub fontann膮 na 艣rodku.

Komentowanie wy艂膮czone