Kacper Ryx i zbrodnia w klasztorze (1) – Przebudzenie

Obudziło mnie szarpanie za ramię. W pierwszej chwili nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie jestem i co tu robię. Otworzyłem jedno oko. Nie było aż tak wcześnie, jak mi się zdawało. Za oknem już dniało. Dziwne. Nie powinienem być taki śpiący, mimo iż w nocy dręczyły mnie jakieś majaki, skoro wczoraj poszedłem spać wcześnie jak nigdy. Na dodatek bolała mnie głowa.

– Co jest, na Boga Ojca? Kimkolwiek jesteś, obyś miał dobry powód, żeby mnie budzić…

Dopiero wtedy drugim okiem dostrzegłem zatroskaną twarz importuna i palec położony na ustach. Ugryzłem się w język i powiedziałem już znacznie ciszej:

– Najmocniej przepraszam, ojcze.

Był to bowiem sam tutejszy koadiutor, pełniący urząd przeora ojciec Mikołaj Mielecki.

– Co się stało?

– Pójdźcie ze mną, doktorze – szepnął.

Sięgnąłem po odłożony do spania kubrak, narzuciłem go na siebie, gdyż noc i poranek były chłodne, wzułem buty i chciałem zapiąć pas ze sztyletem w pochwie. Zmartwiałem, ale jakoś zdołałem się opanować, nie pokazując po sobie zaskoczenia. Spod jaśka wyjąłem schowany tam z przyzwyczajenia pistolet, wsunąłem go za pas na plecach, gdzie był niewidoczny i poszedłem za przeorem. W izbie, którą dzieliłem z pięcioma drugimi gośćmi, aż grzmiało, tak chrapali. Nie tylko ja okazałem się śpiochem. Z gmachów dla gości, po ominięciu infirmerii i kuchni, wyszliśmy do sieni, a stamtąd bocznymi drzwiami, które przeor otworzył z klucza i potem zamknął, do krużganków okalających wirydarz, skąd schody prowadziły na górę, do dormitoriów. Nigdy tu nie byłem, gdyż była to klauzurowa partia klasztoru.

Czekało na nas dwóch mnichów, których znałem i lubiłem. Gruby hospitaliusz, pater Idzi, oraz chudy infirmierz, pater Jacek, razem wyglądali komicznie. Ale miny mieli poważne. Od strony kościoła dobiegały chóralne śpiewy. Sądząc po słońcu, była pora prymy. Aż dziw, że nie słyszałem dzwonu klasztornego, ani gdy bił na jutrznię, ani na prymę. Może to klasztorny spokój działał na mnie tak usypiająco?

– O co chodzi?

Przeor skinął na ojca hospitaliusza.

– To się stało w porze oficjum nokturnów…

Co oznaczało środek nocy.

– … w czasie godziny czytań. Ojciec koadiutor skończył czytać fragment z Pisma Świętego i był w trakcie budującego przykładu z żywota świętego Benedykta – zakonnik nie ukrywał oburzenia – ja zaś obchodziłem z latarką chór, aby sprawdzić, który z mnichów śpi zamiast słuchać, i oczywiście brat Jan, pomocnik ojca Jacka – spojrzał z wyrzutem na infirmierza – nie tylko spał, ale i chrapał…

– Razem do późna opatrywaliśmy tego kupca, imć Morawskiego, który rozkrwawił sobie głowę, pośliznąwszy się na schodach – odparł infirmierz. – Brat Jan miał prawo być zmęczony.

Ad rem, ojcowie – ponaglił ich przeor.

– I właśnie wtedy spostrzegłem, że miejsce obok brata Jana jest puste – zakończył hospitaliusz.

– Kogo brakowało? – spytałem, nareszcie z grubsza pojmując, dlaczego zostałem obudzony.

– Brata Jeremiasza.

– Porachowaliśmy wychodzących z kościoła po jutrzni mnichów i nowicjuszy, a potem sprawdziliśmy dormitoria – rzekł ojciec Jacek. – Ale i tam go nie było. Brat Jeremiasz zniknął. Jak kamień w wodę. Pamiętam, że dokładnie tak sobie wonczas pomyślałem. W złą godzinę.

Szybko się przeżegnał.

– I do tej pory się nie znalazł? – dociekałem.

– Znalazł – odparł przeor ponuro. – Tam.

Pobiegłem oczyma we wskazanym kierunku.

KONIEC ODCINKA PIERWSZEGO

PYTANIE DO CZYTELNIKÓW:

Gdzie znaleziono zgubę?

Kacper Ryx i zbrodnia w klasztorze (0) - PoczątekZbrodnia w Klasztorze 2 - Trup

SŁOWNICZEK

Brat (frater) – zakonnik bez święceń kapłańskich (w przeciwieństwie do ojca).

Dormitoria – wspólne sypialnie mnichów.

Hospitaliusz – opiekun gości klasztornych.

Infirmierz – przełożony nad infirmerią (izbą chorych, „niemocnicą”).

Jałmużnik – zakonnik czuwający nad podziałem żywności, odzieży i jałmużny dla ubogich.

Jutrznia (laudesy) – nabożeństwo odbywane o świcie (między nokturnami a prymą).

Kapitularz – miejsce zebrań zgromadzenia mnichów.

Klauzura – zamknięta dla obcych część klasztoru.

Koadiutor – tu: pomocnik opata (i jego przyszły następca) wyznaczony przez króla, pełniący rolę przeora.

Komandatariusz – na mocy tzw. komendy odgórnie wyznaczony przez króla przełożony klasztoru (czasem bez święceń i ślubów zakonnych, a nawet nie mieszkający w opactwie, tylko czerpiący dochody należne opatowi).

Kompleta – kończąca dzień (odmawiana po wieczerzy – cenie) krótka wspólna modlitwa za spokojną noc i dobrą śmierć.

Liturgia godzin (brewiarz) – rodzaj modlitw odprawianych 7 razy w ciągu dnia, obowiązkowych dla osób, które przyjęły święcenia lub śluby wieczyste; brewiarzem nazywa się także modlitewnik do liturgii godzin.

Nieszpory – dłuższe nabożeństwo wieczorne.

Nokturny (wigilie, matutina) – modły nocne odprawiane po północy.

Nona – krótkie oficjum odprawiane o godz. 9-tej (wg rachuby rzymskiej), czyli ok. 3-ej po południu.

Oblat – dziecko oddane w służbę bożą.

Oficjum – wspólna modlitwa liturgiczna w ramach liturgii godzin (brewiarza) odprawiana przez zakonników w chórze 7 razy podczas dnia (pory modlitw wyznaczały rytm dnia zakonników wg następującego porządku: nokturny, jutrznia, pryma, tercja, seksta, nona, nieszpory, kompleta).

Opat – przełożony klasztoru wybrany przez zgromadzenie jako reprezentant Boga.

Profesja – złożenie ślubów zakonnych.

Przeor – zastępca i pomocnik opata (w regule św. Benedykta), w niektórych zakonach przełożony klasztoru.

Pryma – pierwsza kanoniczna godzina dnia według rachuby rzymskiej (ok. 6 rano), tu: pierwsze oficjum (modły) dzienne.

Refektarz – sala jadalna w klasztorze.

Scholastyk – kierownik szkoły (scholi) klasztornej.

Seksta – oficjum odprawiane około południa.

Szafarz – w klasztorze dbał o zaopatrzenie i wyżywienie, kupował i sprzedawał grunty i lasy, egzekwował należności, miał w pieczy folwarki, młyny, browary i stawy rybne.

Tercja – oficjum trzeciej godziny, które śpiewano ok. 9-tej rano.

Tonsura – wygolony krążek na głowie mnicha.

Wirydarz – ogród umieszczony wewnątrz klasztoru, ze studnią lub fontanną na środku.

Komentowanie wyłączone